środa, 14 marca 2012

coś na rękę

Jakiś czas temu stwierdziłam, że moje uzaleznienie od bizuterii się rozszerza. Właściwie juz w liceum jeśli wychodziłam z domu bez moich ulubionych pierścionków na palcach to czułam sie prawie jak naga. Nie było ich dużo bo tylko dwa, ale bez nich czułam się głupio. Potem doszły kolczyki. Jeśli mam wyjśc z domu, a w uszach mają być puste dziurki, to wydaje mi się, że każdy pomysli, ze zapomniałam się ubrać. No i ostatnio do tego doszło, że polubiłam nosic jeszcze cos wokół nadgarstka. Najczęściej jest to zegarek, ale czasem nachodzi mnie chęć na bransoletki i wtedy oto są one.


czarno srebrna bransoletka
Agnieszki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz